tak podobało mi się publikowanie moich prac w internecie.... na początku oczywiście :)
patrzę, że po paru postach.... się zniechęciłam, albo... zaniedbałam ;(
może jednak powrócę do tego :D
trzeba iść, póki czas, póki starcza nam sił
a czas koi rany, uśmierza ból ...
i splatają się w nim narodziny i śmierć, szczęście z nieszczęściem czy śmiech i płacz.
i nie wiem czego by było więcej i tak toczy się ono dalej ...
jak jedno wydarzenie może odebrać radość życia. wczoraj zmarła żona kolegi, 37-letnia kobieta, matka siedmiorga dzieci, z których najmłodsze ma około roku.
a teraz kilka jaj - pisanek. w porównaniu z pracami innych blogerek, wyglądają jak od ubogiej krewnej, więc chyba artystą nie zostanę, ale z czasem, może dobrym rzemieślnikiem.